I bądź tu studentem architektury

Kolega śpi na stole, ale właściwie kogo to interesuje.

Na pewno nie mnie, bo projekt czeka i nawet kolesia nie lubię.

Obudziłam się o 4:30 i nie mogłam przestać myśleć czy ramy w oknie mojego projektu powinny mieć kolor pomarańczowy, a czy może jednak bardziej żółty.

Serce bez sensu zaczyna łomotać, bo jest wcześnie rano, ja jestem zmęczona, wstać muszę za jakiś czas, a ta cholerna rama nie daje mi powrócić do błogiego relaksu.

No nic. Budzik dzwoni o 6:00, więc wstaję i co?, idę wcześniej na uczelnię, bo co mam robić.

A ten cholerny kolega znów ziewa mi nad głową, co z nim nie tak? A potem kładzie czoło na stole i robi z siebie ofiarę, afiszując się swoim zmęczeniem. Ziewa głośniej i mlaszcze. Nie przepadam za tym niesfornym Azjatą.

Potem otworzy oczy i zacznie marudzić, jak to nie miał na nic czasu, jak to dużo nie siedział przy swoim projekcie i czego to on nie wymyślił. Potem zamknie swój mały komputerek i przejdzie się po uczelni, żeby ZAINSPIROWAĆ się czyimś projektem (wszyscy wiemy o co chodzi, śmierdzący złodziejaszek).

Spędzasz większość swojego dnia na uczelni, wiesz, że to psychicznie nie jest zbyt zdrowe, ale co tam, przecież każdy tak teraz "dba o własną przyszłość". Niby chcesz wziąć dzień wolnego, myślisz: No przecież w niedzielę chociaż mogę sobie odpocząć. Gdy właśnie spokojnie relaksujesz się ciepłem swojego łóżka, nagle nachodzi Cię myśl: "Znów jesteś leniwa". Więc wstajesz i wleczesz się na swoje biurko, przed komputer.

A tak naprawdę nie, już tak nie robię. Czasem tylko się zdarza.

Celebrujesz swoje urodziny pod koniec stycznia, a za dwa dni kwietniowy poranek każe Ci szerzej otworzyć okno. Jak to się stało? Projekt? Jaki projekt? Przecież dopiero dwa dni temu go zaczęliśmy. Ach tak, przecież spędziłam nad nim kilka dobrych miesięcy. Dziś prezentacja.

Idziesz. Niby Ci mówią, że masz być dumna i zadowolona - sprzedać swój pomysł. Ale jak masz sprzedać coś, co nawet Ciebie nie satysfakcjonuje? Mieliście kiedyś taki strach w sobie: A co jak to właśnie ja jestem tym architektem bez gustu, który tylko oszpeca nasze otoczenie? Co jeśli mój smak architektoniczny jest zaburzony i skrzywdzę swoich ludzi, wcale tego nie chcąc?

Wątpliwości są i chyba już zawsze będą.

Prezentacja.
Pokazujesz, mówisz, tłumaczysz.
Dziękują, uśmiechają się, sugerują zmiany.

Poprawiasz, oddajesz i czekasz na ocenę.

Było dobrze. W końcu koniec roku i czas na błogi relaks. Potrzebuję psychicznego odpoczynku od ludzi. To nie tak, że mam z nimi jakiś problem. W taki sposób działa mój organizm. Bez izolacji nie wyzdrowieję, nie odnajdę siebie na nowo.

Och, no i jeszcze wystawa końcowa. Spotykasz nowych ludzi, widzisz studentów z innych szkół, albo znanych krytyków. Twoja duma gdzieś tam szmera Cię po plecach z wyrazami szacunku za włożoną pracę w projekt.

Oddalasz się na moment i patrzysz na swoich znajomych. Wszyscy nieco podmęczeni, ale uśmiechają się, bo w końcu koniec. Dali z siebie wszystko. Dziś każdy świętuje.

Wstawałeś codziennie wcześnie bądź też kładłeś się rano tylko po to, żeby ulepszyć swój projekt. Naprawdę, nic nie możesz sobie zarzucić. Więc skąd nagle pojawiają się Ci ludzie, którzy zaczynają porównywać Cię do pracy i projektów innych? Wychwalają nieznane Ci osoby, tłumaczą, jakiego to oni nie włożyli wysiłku tu i tam. Każdy jest pod wrażeniem, bo tak, w porównaniu z twoim projektem, ten pierwszy wygląda jak arcydzieło.

Powoli cichniesz w świętowaniu. Co poszło nie tak? Przecież byłam, robiłam co kazali, słuchając przy tym samej siebie. Nie prosiłam o porównywanie mnie do innych. Jakim prawem zrobili to bez mojego pozwolenia?
To wszystko nie ma sensu. Włożyłaś tyle wysiłku w coś, co nie ma sensu, bo przecież jest tam ktoś, kto i tak zrobi to lepiej. Na końcu zawsze pojawi się ktoś, kto stwierdzi, że się nie nadajesz.

fig. 1 Horyzont i kadr: punt widzenia. Rosja, Nikola-Lenivets, listopad 2018

I trudno.


Powiedz: I trudno.
I idź sobie dalej. Jedź do Maroko, zaszyj się gdzieś pod palmą, bądź zostań w domu z książką. Wyluzuj i machnij ręką. Tak, rozwiązanie jest na tyle proste. Jeśli lubisz coś robić, robisz to z pasją i pełną szczerością, jest dobrze. To oni mają problem, a nie Ty.

I trudno (tak przez życie iść).


Julia

(Przemyślenia w stu procentach szczere, jednak nie wszystkie momenty historii zgadzają się z prawdziwymi wydarzeniami bądź własnym doświadczeniem. Wolność literacka, a co mi tam.)



Jeśli macie do mnie pytania, piszcie w komentarzach lub na:

Więcej o studiach architektury w Londynie mówię tutaj:


MOJE ARTYKUŁY NA TEMAT STUDIOWANIA I ŻYCIA W ANGLII/LONDYNIE:

Global Education (oni pomogli mi dostać się na studia)

https://studiujwanglii.pl/studenci/julia-london-met-architecture/


RysunekArchitektura (pracownia rysunku, gdzie przez rok uczyłam się rysować/pomogli mi złożyć portfolio!)
https://www.rysunekarchitektura.pl/art/architektura-londynie-zobacz-wygladaja-studia-zycie-studenta-londynie

Komentarze

  1. Architektura? Marzenie naprawdę. To kierunek na który nie tak łatwo się dostać i nie tak łatwo go skończyć. Ale jeśli posiada się umiejętności i talent to warto próbować. W Warszawie na https://wseiz.pl/uczelnia/wydzial-architektury/architektura-i-stopnia/ znajdziecie taki kierunek, wykładają tam najlepsi profesorowie w kraju.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty